Panowie otóż problem jest następujący - moto zimowało w garażu nieocieplanym, mój błąd nie wyciągnąłem aku i przeleżał w niskich temperaturach całą zimę, sevena była rozebrana, więc przepalania też nie było. Nie rozbierałem mechanicznie motocykla, tylko wymiana uszczelki pokrywy zaworów, wymiana oleju i tyle. Dwa dni temu złożone wszystko, w końcu odpalanie, aku wcześniej podpiąłem pod prostownik na jakiś czas, kręcę rozrusznikiem, zakręcił 4 razy i umarł... Stwierdziłem, że go zmroziło i tyle, próba na innej baterii i to samo ;/. Cisza, słychać tylko cyknięcie z przekaźnika i cyknięcie w rozruszniku i wsio... Rozrusznik wyciągnąłem, podpiąłem na kabelkach pod aku - dostał prąd to skacze po stole, więc wygląda w porządku. Próbowałem omijać przekaźnik łącząc śruby kablem, ale dalej to samo - cyknięcie i tyle... Światła wszystko git, ale nie zakręci ani razu

Co na to powiecie?