Postautor: watson » 19 cze 2013, 08:29
Niech żyje Hepco! Wiwat Becker!
Właśnie po drodze do pracy wpieprzyłem się w niefajną dziurę. Nie tyle ubytek asfaltu, co jego zapadnięcie. Z tego powodu niespecjalnie rzucała się w oczy, zwłaszcza jak człowiek jest skupiony na jakieś sierocie próbującej w wyjątkowo nieudolny sposób zaparkować samochód przy jezdni. Nie powiem jaka była głębokość dziury, bo pewnie popadnę w syndrom wędkarza. Po pracy może zmierzę i zrobię zdjęcia.
No ale do rzeczy.
Nie wyglebiłem się, za to centralny kufer się wypiął (zapamiętać: nie ważne jak solidnie wygląda klamra, zawsze trzeba zakluczyć), i po chwili, koziołkując, wyprzedził mnie.
Odpadły odblaski, i w zasadzie na tym koniec strat. Co najważniejsze - zawartość przetrwała. Najlepszym dowodem na to jest fakt, że właśnie opisuję całe zdarzenie. Laptopa oczywiście wożę ze sobą.