zwłoki
: 16 sie 2006, 22:06
Wracając z Cekcyna miałem dwie przerwy w zamierzeniu miały być krótkie praktycznie kazda trwala ok.pól godziny.Po wyłaczeniu silnika i pięciominutowej przerwie na sik w rencach nie trzymałem mojego ulubionego jastrzebia tylko zwłoki.Nie dały sie uruchomić .Po pólgodzinnym branzlowaniu rozrusznika / z przerwami/ nieoczekiwanie zagdakał.Następny postój /już blisko chałupy przebiegł identycznie.Następnego dnia rano uruchomiłem go bezproblemowo.Bede wdzięczny za kazda sugestię