Strona 1 z 1

33 000 km

: 23 lip 2012, 18:32
autor: materna
Witam!
Czy przy przebiegu 33000 km możliwe jest dzwonienie łańcuszka alternatora? już? :)

Re: 33 000 km

: 23 lip 2012, 20:26
autor: materna
niedlugo wyruszam w dluzsza trase...myslicie ze moge jechac spokojnie bez obaw w zwiazku z tym? ;)

Re: 33 000 km

: 23 lip 2012, 22:32
autor: marcin_z
a pewny jesteś ze ma nalatane 33tys :co: podjedź do dwóch niezależnych serwisów toi ci powiedzą ....

Re: 33 000 km

: 23 lip 2012, 22:47
autor: materna
raczej ma te 33 tys. bo mam ksiazke serwisowa gdzie wszystko udokumentowane i niedawno zmienialem naped to byl jeszcze fabryczny...

Re: 33 000 km

: 23 lip 2012, 23:39
autor: materna
chodzi pewnie o sam napinacz tego lancuszka bo lancuch to wytrzymaly, ale te napinacze to...
no i nie wiem ile mozna z tym jezdzic bo wymiana to grubo ponad tysiaka pewnie

Re: 33 000 km

: 24 lip 2012, 09:28
autor: KLOSZ
Jak sie polubi ten dzwiek, to do 100 tysiecy mozna, pozniej to nie wiem... :]

Re: 33 000 km

: 24 lip 2012, 10:09
autor: materna
eee.. to spoko, jak 100 tys nakręce to wtedy zmienie razem z rozrzadem:) w sumie on dzwoni od czasu do czsa nie jakos glosno i na wwolnych obrotach(dopiero sie zaczyna wszystko pewnie:)) czyli nie przejmowac sie?
w serwisie mowil mi gosc ze ten silnik spokojne jeszcze przejedzie 100 tys, ale moze nie slyszal tego łancuszka...

Re: 33 000 km

: 24 lip 2012, 10:23
autor: KLOSZ
Tak sie zastanawiam...rozrzad napedzany jest lancuchem. Jak sie troche wyciagnie to go nieco slychac, ale... o ilu slyszeliscie faktycznych przypadkach, zeby komus strzelil lancuch rozrzadu w silniku motocyklowym? Ale uwaga - pytam o przypadki znane Wam z pierwszej reki, nie takie co to "slyszalem, ze mojego kumpla, kumplowi mowil jeden kolega, ze jego sasiadowi to sie w cylindrach myszy zalegly"...

Ja szczerze mowiac rozmawialem z wieloma mechanikami i jedyne co slyszalem, to to, ze owszem czasem halasuje i jest to upierdliwe, ale zeby komukolwiek od tego sie silnik rozsypal to nie slyszalem. Tym bardziej nie znam bezposrednio takiego przypadku. Owszem jak sobie klient zyczy to wymieniaja wszystko, bo z czegos trzeba zyc ;)

W sytuacji, kiedy metoda wspolczesnych puszek rozrzad mamy na zebatym pasku, to sie zgodze, ze trzeba sie z nim piescic, ale lancuch? Przeciez to pancerne rozwiazanie i gdyby nie rozciaganie tego lancucha to byloby prawie tak wieczne jak rozrzad na kolach zebatych (jak np w VFRce, o ile mnie skleroza nie myli).

Moze nie ma co sie tym rozrzadem tak rajcowac, hę?

Ot taka mnie naszla szersza refleksja natury filozoficznej... ;)

Re: 33 000 km

: 24 lip 2012, 10:53
autor: szataniszcze
chyba masz racje kloszu. W maluchu też mamy łańcuch rozrządu i wymienia się go w tedy gdy trze o obudowę silnika :] 6 lat już śmigam, 40tys. zrobiłem i cisza. a to taka prosta, rzemieślnicza konstrukcja :naughty: i działa :spoko:
W tak zaawansowanym technologicznie silniku to chyba wszystko opracowali japońscy inżynierowie...
Jak kupowałem cebule to gościu który mi sprzedawał, jedyne co robi jak ściąga motocykle, to wymienia napinacz w moim przypadku sprężynę napinacza łańcuszka. U mnie chyba była pęknięta... może coś podobnego jest na alternatorowym łańcuszku i dlatego czasem hałasuje?

Re: 33 000 km

: 24 lip 2012, 18:51
autor: Leon
"slyszalem, ze mojego kumpla, kumplowi mowil jeden kolega, ze jego sasiadowi to sie w cylindrach myszy zalegly"...
:hahaha: kuzynce teściowej sąsiadki z drugiego bloku, od powolnego zbierania się spod świateł to podobno tłoki zardzewiały w Matizie :D

Re: 33 000 km

: 27 lip 2012, 16:43
autor: Tomek_B
w 2008 roku, tuż przed zlotem forum suzuki gs500 niejakiemu K2 pękł łańcuszek rozrządu.Hubert może potwierdzić moje słowa.

Re: 33 000 km

: 28 lip 2012, 19:24
autor: wiesiek3d
w 2008 roku, tuż przed zlotem forum suzuki gs500 niejakiemu K2 pękł łańcuszek rozrządu.Hubert może potwierdzić moje słowa.
Honda to nie Suzuki :P