potwierdzam, w terenie cebulasta nie zachwyca
Wczoraj w oczekiwaniu na kolegów pojechałem na działeczke-jakieś 2 kilosy drogi leśnej rozjeżdżonej przez wywrotki

Mówie sobie - ATAK! było całkiem hardkorowo. Dopiero w terenie czuć jaka ona ciężka. Jakies zeschnięte lekko błotko to nie rzuca cie po tym, tylko po prostu się w to wtapiasz oponą. Było zabawnie, czasem nerwowo do puki nie napotkałem wielkiej kałuży na całą szerokość drogi

Lasem nie dało rady więc przyatakowałem krawędzią bajora -ruszyłem, ale za sekunde sie wystraszyłem, dałem po heblach, ale już leciałem ryjem w tą kałużę, więc mówie NIE! i ogień!-na szczęście nic sie nie uślizneło i nie zabrudziłem nowych opon za bardzo
Następne bajoro było bardziej stresujące, ale to jest prawda co mówi
Wojtek_K
1. zawieszenie
2. prześwit
3. opony
4. ciągnięcie już od dołu
bo gdy ja zastanawiałem się jak pokonać to bajoro, nagle wjechał w nie jakiś nadziany kolo na wielkim,srebrnym, lśniącym krosie z wielkim bananem na ryju

Przejeżdżając przez nie tylko mi pomachał.
Później pojechałem pod warszawe do kolegów którzy dopieprzają na tych wyżyłowanych krosach

Wyjechali po mnie na tych pierdzidełkach na główną drogę no to ja za nimi, potem na jakieś osiedle, potem za osiedlem ścieżka leśna-ciasno między drzewkami, ale mówie sobie w głębi duszy: pokaże wieśniakom że dam rade!- za ubitą ściezką zaczął sie tryb mieszany, czyli piach, las, piach. W piasku znowu czuć ciężar cebyli. Momentami myslałem że jade bez powitrza w przednim kole, albo na samej feldze

A chłopcy na krosah dopierdalają na lajcie

najgorsze było jedno wzniesienie na którym mało nie zawisłem na silniku

rzeczywiście prześwit to dobra sprawa na teren
No i tak cisnąłem za nimi aż wyjechaliśmy na jakieś piaskowe wydmy to już odpuściłem

Ale obserwując żwawość tych ich krosów to cebula naprawdę kuleje w lesie
