no powiem szczerze że sytacja przybiera dramatyczny obrót....
Teściu mówił o jakimś luzie na masie (dla nie wtajemniczonych to - [minus] na całym motocyklu) ale sprawdziłem wszystko i nie za bardzo widzę zwarcia i luzy....
Nadal jest tak:
włączam kierunki i jest git, zapalam pozicjonen, potem drogowe i przedni kierunek zdycha. Jak zapale długie to już pada tył (żadnych objawów na aku, to znaczy spada przy włączeniu o 0,1 Volta i tyle).
Po dłuższych zabawach z motocyklem stwierdzam że moto potrzebuje kopa! czyli światło JUŻ świeci na żółto, Voltów jest 11,4 a rozrusznik tylko PRRRRYKKA!!!!!!!, już nie kręci - czyli Volt jest ale może nie ma natężenia tego prądu...
czyli na moje umiera aku.
Jak odpalałem moton na ładowarce to pokazywała z 12-13 V, po padleniu wszystko skakało do 14 V. Czyli na moje, alternator musi zajebiście zapierdalać
Czyli może konstruktorzy przewidzieli prace na pełnych zakresach świetlnych podczas pracy silnika?
Wziąłem od śfagra aku od Xj 600 i wszystko mrygało, ale po włączeniu świateł przód też przygasał...
czyli wg mnie aku nie daje rady

- albo zwarcie?!
na koniec dodam że w między czasie podłączałem układ świateł awaryjnych/który jest podpięty do aku bezpośrednio/ i na początku dzial i świecił wszystkimi czterema kierunkami, a po godzinie zabawy, ten osobny układ (przerywacza, kabli) też zaczął przygasać na przód
kosmos! ale pracuje nad tym.
może, brak tej żarówki w desce tak wszystko komplikuje?
JESTEM ZAŁAMANY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
