w naszych warunkach klimatycznych motocykl odstawia się na przysłowiowe kołki,
...
nie odpala się go w okresie zimowym- dopiero przed nowym sezonem,
...
Tego się jednak robić nie powinno i basta.
Jak to basta?

Przypominam sobie dyskusje ze Zbigiem...
Konserwowanie (przepraszam za przerysowanie) w zamkniętej skrzyni wypełnionej trocinami zafoliowanego motocykla unurzanego w kadzi z towotem pamiętam z PTiKM-u
ale te przedobrzone zasady mogą dotyczyć li tylko użytkowników motocykla, którzy pierwsze kilometry nawijają przy okazji Oficjalnego Jedynego Możliwego Odgórnie Narzuconego Otwarcia sezonu a kończą z podobną imprezą w połowie września.
<Ewentualnie mógłbym zrozumieć kogoś wychowanego na technice i paliwie z lat 40-tych.>
Przypominam, że rok temu w połowie stycznia temperatury w dzień osiągały 15 stopni przy całkowitym braku śniegu. Czy to wystarczająco by jeździć czy trzeba czekać na szmańskie terminy z kalendarza?
Może ja dobrze trafiam na sprzęty ale trzymając je w suchej kanciapie o temperaturze blisko 30st. nigdy ale to nigdy nie miałem problemów z uruchomieniem silnika po np trzymiesięcznym okresie zimowania. Jedynie Kawasaki był himeryczny

W Hondzie wystarczy naładować akumulator i cierpliwie kręcić rozrusznikiem i potem przepłukać /po rozgrzaniu oleju/ na najbliższej obwodnicy trzymając 4-5000obr/min. I rzeczywiście na początku obroty pływają, ale po 50km nie ma śladu po tym przereklamowanym "syfie z paliwa".
co zrobić na wiosnę by uniknąć kłopotów? wyczyścić bak? a jeśli tak to jak?

bądź twardzielem. A jak sobie kupisz dekawkę czy innego sokoła znalezionego w rzece to speszliyfo:ja:
http://www.lesor.waw.pl/sevenfifty/odrd ... ornika.pdf
Mam propozycję zwłaszcza do cichociemnych (wiecie, że to do Was ;p):
użytkownicy motocykli, którzy zimują sprzęty bez zbędnych ceregieli a mimo to nie mają kłopotów z motocyklami, niech się fpisujom (i świeczka)
lesor [']